Lotnictwo cywilne


Lot w wielkim stylu czyli relacja z inauguracji Centralwings


Dla większości z nas pierwszy lutego był zwykłym zimowym dniem. Jednakże to tylko pozory. Dla lotnictwa był to dzień przełomowy. Z pewnością zapisał się w historii lotnictwa cywilnego w Polsce - był to przecież dzień inauguracji nowego polskiego taniego przewoźnika "Centralwings", członka grupy kapitałowej Polskich Linii Lotniczych LOT. Wiadome było, że to nie będzie zwykła podróż. I nie była. Pracownicy "Centralwings" dołożyli wszelkich starań, by przelot inauguracyjny był niezapomnianym przeżyciem dla wszystkich pasażerów. Niespodzianki zaczęły się już na lotnisku Okęcie w Warszawie. Stanowisko check-in bardzo się wyróżniało wśród innych, ponieważ było przystrojone balonami firmowymi "Centralwings".


Boeing 737 Centralwings przed odlotem do Gatwick

Startujemy

Wreszcie nadszedł czas wejścia na pokład. Podczas gdy witani przez uśmiechnięte stewardessy pasażerowie zajmowali miejsca w kabinie pasażerskiej, kapitan Piotr Wolski oraz pierwszy oficer Zbigniew Nieradka przygotowywali potężny odrzutowiec do startu. Wieża kontroli lotniska udzieliła rejsowi C0 251 pierwszeństwa w kolejce do startu. Magiczna chwila nastąpiła dokładnie o godzinie 8:19. Właśnie wtedy ważący ponad 55 ton odrzutowiec Boeing 737-400 SP-LLF oderwał się od ziemi, by przewieźć 153 pasażerów na odległe o około 1700 km od Warszawy lotnisko London - Gatwick. Wśród pasażerów znajdowali się członkowie grupy LOT (w tym zarządu nowego przewoźnika), fotoreporterzy i dziennikarze oraz znany z programu "Europa da się lubić" Kevin Aiston.

Czas na toast

Zaraz po starcie stewardessy rozpoczęły serwis pokładowy. Uroczyste przemówienie wygłosił prezes "Centralwings" Piotr Kociołek.Łezka w oku kręciła się nie tylko prezesowi. Jestem pewien, że każdy z pasażerów na swój sposób docenił zaszczyt, jakim była możliwość uczestnictwa w tej wyjątkowej podróży wśród wyjątkowych ludzi - pasjonatów, jakimi są twórcy Centralwings. Zaraz po przemówieniu prezesa oraz kilku słowach od wiceprezesa nadszedł czas na wzniesienie toastu. Potem pasażerom zaserwowano wyśmienite śniadanie przygotowane przez LOT Catering. Standardem dorównywało moim zdaniem business class, ale... to tylko z okazji inauguracji, na pozostałych rejsach posiłki będą już płatne. Pasażerom zaoferowano świeże bułki, szynkę, sery, warzywa, marmoladę, a także... świeże owoce - kiwi, truskawki i melony. Oprócz tego, pasażerom serwowano kawę i herbatę oraz szereg innych napojów.

Chwila dla prasy

Po posiłku nastąpiło poświęcenie samolotu oraz krótka modlitwa w intencji pracowników Centralwings. Następnie "pole do popisu" dostali dziennikarze, do dyspozycji których prezes Kociołek oddał pierwszy rząd. Mogli oni rozmawiać zarówno z pracownikami linii, jak i z pasażerami. Przelot umilały pasażerom także dowcipy opowiadane przez znanego z telewizji Kevina Aistona. Na początku wystąpienia stwierdził on, że po raz pierwszy może opowiadać dowcipy na tak wysokim poziomie.


Już na wysokości przelotowej. Widoczne chmury i fragment silnika.

Choć lot był opóźniony o 24 minuty, to kapitan starał się (i udało mu się) nadrobić stracony czas. Z mistrzowską precyzją prowadził ogromnego Boeinga lecącego z prędkością 0,79 Macha na wysokości 34 000 stóp (ok. 10 300 metrów). Dla niego to jednak nie pierwszyzna - kapitan Wolski w powietrzu spędził 5100 godzin, z czego ponad 4 000 za sterami Boeinga 737. Równie dobrym pilotem jest pierwszy oficer Zbigniew Nieradka, wieloletni pilot LOTu, pilot szybowcowy, wielokrotny reprezentant Polski na mistrzostwach Europy i świata oraz rekordzista świata w przelocie otwartym na szybowcu PW - 5. Z takimi pilotami każdy pasażer ma zagwarantowany nie tylko bezpieczny lot, ale również wyjątkowo "miękkie" lądowanie. I właśnie takie było nasze lądowanie w Londynie. Kiedy kapitan Wolski poprowadził samolot do idealnego przyziemienia, a koła Boeinga zetknęły się z pasem startowym lotniska Gatwick, w kabinie pasażerskiej rozległy się brawa... Z pewnością zasłużone. Cóż... w końcu trzeba było zakończyć tę cudowną podróż i "zejść na ziemię", bo przecież wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć. Tak było i tym razem - już po chwili od lądowania samolot przybił do rękawa i opuściliśmy pokład.


Kabina pasażerska tuż po rejsie Warszawa - Londyn po wyjściu pasażerów. Już niedługo w fotelach zasiądą kolejni pasażerowie.

Dalsza trasa

Ale kiedy my - pasażerowie rejsu do Londynu, wyszliśmy z samolotu, dla załogi nie był to jeszcze koniec trasy. Po kilkudziesięciu minutach piloci mieli przed sobą kolejne, równie zaszczytne zadanie. Mianowicie lot do Krakowa. Potem nastąpił lot Kraków - Londyn, a na koniec rejs Londyn - Warszawa, na którego pokładzie również się znajdowałem. Rejs był tak samo wspaniały jak ten do Londynu. Doskonała kuchnia (tym razem także posiłek gorący oraz wyśmienity sernik z wiśniami) oraz obsługa spełniająca każde życzenie pasażera - wszystko to, a także wiele innych czynników zapewniło pasażerom wyjątkowe przeżycie, które z pewnością zapamiętają oni na całe życie. Bo cóż może być piękniejszego od zachodu słońca nad Anglią oglądanego z wysokości 10 km?


W czasie rejsu powrotnego linie zorganizowały charytatywną zbiórkę pieniędzy dla łódzkiego "Caritasu".

Pożegnanie

Po równie idealnym jak poprzednio lądowaniu i opuszczeniu samolotu na pasażerów czekała niespodzianka. Otóż każdy pasażer przy wyjściu z rękawa obdarowany został tulipanem. I tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy tę fantastyczną powietrzną przygodę z liniami "Centralwings".

I co dalej?

Cóż... przyznać trzeba, że "Centralwings" spisały się na medal. Lot był wyjątkowy. Pamiętać jednak należy, że nie tylko loty inauguracyjne są okazją do niesamowitych przeżyć. Wierzę w to, że jeśli linie zaczęły tak dobrze, to będą nadal utrzymywać standard. Pewien jestem, że choć zakończył się lot inauguracyjny, nie zakończyła się moja (a także wielu innych) powietrzna przygoda z liniami "Centralwings". Wierzę również, że kolejne loty tych linii będą równie udane jak ten pierwszy. Bo przecież przed firmą jeszcze wiele wyzwań... Już niedługo, 30 kwietnia 2005 roku, inauguracja kolejnych połączń: Warszawa - Rzym, Warszawa - Praga, Warszawa - Hanower (zainaugurowane 28.02.2005 - niniejszy tekst przygotowałem w lutym), Warszawa - Norymberga, Warszawa - Malta...

Pozostaje mi tylko życzyć zarządowi i pozostałym pracownikom firmy dalszej pasji w realizacji swoich zamierzeń i dużo sukcesu. Pilotom i stewardessom życzę tylu lądowań ilu startów, wysokich lotów i miękkich przyziemień, zaś pasażerom (w tym również i sobie) niezapomnianych chwil spędzonych na pokładach samolotów "Centralwings".


Zdjęcia pochodzą ze zbiorów własnych autora strony. Wszelkie prawa zastrzeżone.